poniedziałek, 1 września 2014

"Chojrak - tchórzliwy pies" - kreskówka z przekazem

O czym traktuje "Chojrak - tchórzliwy pies" chyba nie muszę wam mówić. Nie ukrywam, że to jedna z moich ulubionych kreskówek, która oprócz typowej dla tego typu produkcji brutalności (ujętej oczywiście w przystępny sposób) jest pastiszem horrorów oraz filmów fantastyczno-naukowych, głównie klasy B. Oczywiście mówię tu o większości odcinków, ponieważ istnieją również takie, które mocno odstają od tej konwencji. "Potwór z materaca", "Noc w Motelu Katza", "Wielki Fusilli" czy "Królowa Czarnej Kałuży" to typowe straszaki, czyli odcinki, które mają wystraszyć młodego widza lub przynajmniej zasiać w nim nutkę niepokoju. Jednakże odcinek, w którym lis próbuje zrobić potrawkę z Muriel, to moim zdaniem typowy przykład wykorzystania starego, dobrego motywu, który pojawia się np. w Tomie i Jerrym, Strusiu Pędziwiatrze oraz Wilku i Zającu. Nie ma w tym epizodzie nic strasznego, mamy za to walkę dwóch bohaterów w jednym konkretnym celu, co przekłada się na różnorakie śmieszne sytuacje. Odcinek o Walkiriach również nie należy do strasznych - ot, mamy historyjkę utrzymaną w klimacie nordyckich mitów, gdzie Walkirie walczą z Trollami. Koniec końców jednak, na skutek miłości jednej z nich do trolla, strony postanawiają się pogodzić (tu się chyba mocno wzorowano na dramacie Szekspira, choć zakończenie zmieniono na bardziej wesołe).

Dobrze, ale do czego zmierzam? Chcę po prostu pokazać, że przygody psa Chojraka, choć osadzone w konwencji horroru, posiadają różnorodne odcinki. Dzisiaj chciałbym przytoczyć wam kilka z tych epizodów, które moim zdaniem zawierają w sobie jakąś naukę. Być może niektóre z wymienionych zostaną odebrane jako nadinterpretacja, ale mimo wszystko chcę się tu podzielić swoimi przemyśleniami. Tak więc nie ma co zwlekać, tylko zaczynamy.

Dzwonnik z Nikąd
"Zło obróci się przeciwko tobie"
To chyba jeden z smutniejszych odcinków tego serialu. Dzwonnik przypominający tego znanego z "Dzwonnika z Notre Dame" szuka schronienia, chodząc od domostwa do domostwa, lecz ze względu na swoją brzydotę nikt nie chce go przyjąć. Tak dzieje się również, kiedy drzwi otwiera mu Eustachy. Jak się jednak okazuje, Chojrak jak i Muriel przyjmują go z należytą godnością, a pies szybko się z nim zaprzyjaźnia. Cały epizod właściwie ogranicza się do relacji Dzwonnika z domownikami oraz jego słownej potyczki z Eustachym, który - rzecz jasna - w ogóle go nie akceptuje ze względu na jego wygląd. Ostatecznie, kiedy staruszek obwinia psa o całe zło świata, a potem skutecznie go straszy, Dzwonnik nie wytrzymuje i zwraca mu uwagę. Tym samym wykorzystuje swoją brzydotę, aby przepędzić Eustachego z dachu, co powoduje jego twardy upadek. Później następuje chwila pożegnania z Muriel i Chojrakiem i Dzwonnik, dziękując im za dobroć, odchodzi szukać innych życzliwych ludzi. Wygląda to w moim mniemaniu trochę, jakby garbaty wędrowiec miał pewnego rodzaju misję bez określonego celu podróży. Cóż, przekaz wydaje się być prosty - wszelka brzydota lub piękno wynika z tego, jakim się jest człowiekiem, nie wynika zaś z wyglądu zewnątrznego. Niby banał i teoretycznie każdy z ręką na sercu przyrzekałby, że na pewno wpuściłby nieznanego przybysza do domu, a jednak trudno nie zwracać uwagi na czyjąś aparycję (bądź jej brak).

Eksperymentator amator
"Z waszych wypowiedzi dedukuję, że najodpowiedniejszym odkurzaczem będzie dla was ten"
Kiedy w domu Motyków panuje ogólny smród i nie da się go wytrzymać, z pomocą przychodzi Doktor Szczurek. Posiada on odkurzacz, który uznaje za idealny do wysprzątania wszystkich śmieci, jakie znajdują się w domostwie. Jak się jednak okazuje, ma on dość niecne plany - dzięki wspomnianemu wcześniej odkurzaczowi udaje się mu wciągnąć do jego wnętrza Muriel oraz Eustachego, tym sam zmniejszając ich rozmiary. Oszczędza jednak Chojraka, tłumacząc mu, że wszystko idzie zgodnie z planem i że za moment stanie się on wolny. Widzimy wiec ogólną niechęć ogromnego gryzonia do ludzkiej rasy. Następnie Szczurek zabiera swe zdobycze do własnego laboratorium, gdzie testuje na nich działanie własnych chemicznych specyfików, głównie kosmetyków. Eksperymenty powodują, iż ciała testowanych obiektów zmieniają się, a niekiedy po części wybuchają. Nietrudno dostrzec inwersję - oto (prawdopodobnie) świnka morska wykorzystuje porwanych ludzi do uzyskania jak najlepszej jakości preparatów, kompletnie nie przejmując się ich życiem. I choć sam epizod nie stawia tu dobra zwierząt na pierwszym planie, ponieważ główną uwagę przyciąga misja ratunkowa Chojraka, to wydaje mi się, iż wydźwięk historii jest prosty - nie testujmy kosmetyków na zwierzętach.

Robot Randy
Przecież każdy robot musi podbijać planety, czyż nie?
 Odcinek o Robocie Randym opowiada o przynależności i w pewnym sensie buntuje się również przeciwko tradycji. Oto poznajemy Randy'ego - robota, który nie podbił żadnej planety i nie osiągnął niczego, co w społeczności robotów jest ogólnie doceniane i podziwiane. Nie kręci go niszczenie czegokolwiek, co powoduje, że reszta robotów uznaje go za kompletnie nieużytecznego. Zdeterminowany Randy postanawia podbić Ziemię, ale jak to zwykle bywa, na celownik bierze akurat posiadłość Motyków, których czyni swoimi niewolnikami. Każe budować sobie posągi i przez pewien czas czuje władzę, jednak na końcu okazuje się, że tak naprawdę zupełnie nie obchodzi go podbijanie i władanie. To, co naprawdę chce robić, to struganie reniferów. Wreszcie udaje mu się udowodnić, że przynajmniej w tej jednej rzeczy umie sobie poradzić, za co zyskuje szacunek u zmechanizowanego społeczeństwa, z którego pochodzi. Epizod rzeczywiście ukazuje bunt przeciw tradycji, która nie zakłada jakiejś odrębnej drogi, tylko pochwala to, co w ujęciu miejscowych musi zostać spełnione. Czy słusznie? Myślę, że w niektórych sytuacjach na pewno.

Maska
Trusia i jej chłopak, Wściekły Pies.
 Ten epizod jest... inny. Przede wszystkim trwa tyle, co dwa przeciętne odcinki - to pierwsze odstępstwo od normy, ale najmniej istotne. Odcinek ten bowiem wywołał niemałe kontrowersje, gdyż ponoć promował miłość lesbijską, do czego odniosę się na samym końcu. Do domu Motyków przybywa postać w masce, która posiada umiejętność dostrzegania grzechów innych ludzi, a przy tym nienawidzi psów. Na każdym kroku zamaskowana istota znęca się nad Chojrakiem. Zawstydza również stare małżeństwo, ujawniając ich grzeszki: Muriel wytyka zbyt duże łakomstwo, natomiast Eustachemu zarzuca, że nie umie on niczego naprawić. To oczywiście powoduje małżeńskie przytyki. Cała akcja posuwa się do przodu, kiedy Chojrak odkrywa, że pod maską kryje się kotka imieniem Kicia. Posiada ona dzwoniącą zabawkę-mysz - dowód wiecznej przyjaźni z niejaką Trusią. Chojrak, bojąc się, że zamaskowana kotka mogłaby wyrządzić krzywdę Muriel i Eustachemu, wykrada zabawkę, zamyka lokatorkę w pokoju i czyni to również ze swoimi właścicielami, by nikt nie mógł dostać się do ich pokoju. Chojrak odkrywa miejsce, gdzie przebywa Trusia - antropomorficzny, różowy królik. Okazuje się, że przetrzymuje ją przywódca psiego gangu o imieniu Wściekły Pies, który z jednej strony deklaruje, że ją kocha, ale z drugiej strony znęca się nad nią i prawdopodobnie zmusza ją do prostytucji (!). Tymczasem Kicia, widząc, że ktoś ukradł jej zabawkę, wydostaje się przez okno. Naszemu bohaterowi udaje się uwolnić Trusię, obezwładnić dwóch ochroniarzy, a następnie uciec z budynku, co kończy się pościgiem ze strony Wściekłego Psa. Nie trwa on jednak długo, ponieważ szef gangu wpada pod pociąg. Następnie Trusi udaje się dostać do wcześniej wspomnianego pociągu, gdzie spotyka się ze swoją przyjaciółką Kicią. Ta przyznaje, że nie każdy pies jest zły i że popełniła błąd. To tyle, jeśli chodzi o fabułę. Odcinek ten jest bardzo poważny i niezwykle mroczny, a porusza przy tym szereg problemów społecznych, które postaram się przybliżyć:

1. Po pierwsze, mamy motyw czegoś w rodzaju rasizmu bądź stereotypowego postrzegania. Kicia, znając Wściekłego Psa, uznała, że każdy pies zachowuje się w ten sposób, dlatego darzyła je taką nienawiścią. Dopiero interwencja Chojraka sprawiła, że zmieniła zdanie.
2. Przemoc w związku, prostytucja oraz ogólny problem gangów, gdzie sztucznie podtrzymywana miłość jest zależna od gróźb, rękoczynów i zastraszenia. Wściekły Pies może i darzył uczuciem Trusię, ale był złym człowiekiem (no dobra, psem...) i uznawał ją za swoją własność.
3. Nauka, że człowiek nie jest idealny. I warto zwrócić szczególną uwagę na ten morał, ponieważ słowa te wypowiada Eustachy, a Eustachy jest... no, wiadomo jaki. W każdym razie w pewnym momencie Muriel i jej mąż uświadamiają sobie, że ich wady są czymś zupełnie naturalnym i nie można zanadto się nimi przejmować.

Aha, no i motyw lesbijski. Cóż, na końcu Trusia i Kicia się przytulają i może początkowo, z racji, że oglądałem ten odcinek stosunkowo niedawno, myślałem o tej całej lesbijskiej przyjaźni, ale potem puknąłem się w czoło. Jestem dorosły i zboczony... Nie no, serio - dziecko nie wpadnie na coś takiego. To raczej po prostu przyjaźń dwóch bliskich osób i nic poza tym, zresztą ich stosunki poza tymi przyjacielskimi nie grają większej roli.

Przypadki chodzą po Prusakach
Eustachy po działaniu Jana Prusaka.
 Tu być może morał bardziej podchodzi pod dzieci, ale nie zapominajmy, że jednak kreskówkę oglądaliśmy jako właśnie takie małe gówniarze. Jan Prusak jest ogromnym owadem, podobnym do muchy bądź chrząszcza, który zostaje potrącony przez Eustachego. W ramach rekompensaty małżeństwo Motyków pozwala mu u siebie zamieszkać. Owad zachowuje się bardzo miło w stosunku do gospodarzy, a wręcz przesadnie im usługuje, czym zaskarbia sobie ich zaufanie. Jak się jednak okazuje, Prusak potajemnie wysysa siły życiowe z domowników, aż ci zmieniają się w proch. Moja teoria co do tego epizodu jest taka, że przestrzega on przed nieznajomymi ludźmi (no, prawie ludźmi), nieważne, jak miło by się nie zachowywali. Zresztą, ile razy w prawdziwym życiu natknęliście się na osoby, które się do was uśmiechały, a za plecami obrabiały wam tyłek? Moim zdaniem typowy, życiowy przypadek.

Wieża Doktora Zalosta
Kolejna długa historia. Sam odcinek ma śmieszne momenty, jednak całość wywołuje bardzo depresyjne odczucia. Oto Doktor Zalost wraz ze swoim wiernym sługą, Szczurem, porusza się za pomocą chodzącej wieży i strzela w miasto kulami wywołującymi przygnębienie. Mimo iż posiada pokaźną kwotę pieniędzy zdobytą w nie do końca legalny sposób, w dalszym ciągu nie czuje się szczęśliwy, dlatego chce, aby wszyscy czuli dokładnie to samo co on. Lekarstwem, które go odmienia, okazują się śliwki przygotowane przez Muriel. Trudno jest za pierwszym razem zrozumieć dokładnie, o co chodzi w tym epizodzie, przynajmniej dla mnie, postaram się jednak wyjaśnić to tak, jak sam go odebrałem. Doktor Zalost, mimo że jest tutaj antagonistą, ma pewne ludzkie odruchy i lubi, kiedy Szczur się do niego przytula. Da się tu wyczuć pewną samotność, którą musi nieustannie znosić. Mamy więc złą postać, ale taką, której jesteśmy w stanie w jakiś sposób współczuć. Być może główny przekaz epizodu polega na próbie zrozumienia nawet tych złych, dotarciu do genezy problemu, jaki ich trapi. Jest w tym również ukazana pewna specyfika samotności - Zalost próbuje wielu rzeczy, aby poczuć się szczęśliwym, ale w efekcie okazuje się to zbędną zachcianką i niczego nie może zdziałać.

Podałem tutaj raptem sześć odcinków, a mógłbym rozpisać tego znacznie więcej, jednak myślę, że temat został w miarę wyczerpany. Chojrak ma ukryty przekaz, nie w każdym odcinku, ale w wielu z nich. Może nie wszystkie mogą zostać zrozumiane w konkretnym wieku, ale zawsze warto do nich powrócić. Dlatego polecam przypomnieć sobie ten serial, bo John Dilworth odwalił kawał dobrej roboty. A na koniec...

Bardzo lubię PSOCIĆ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz